Dziś, w szóstą rocznicę śmierci Janusza Gniatkowskiego, wspominamy tego Wielkiego Artystę, Honorowego Obywatela Gminy Poraj, Patrona Gminnego Ośrodka Kultury w Poraju. Pamiętamy…
Janusz Gniatkowski urodził się 6 czerwca 1928 roku we Lwowie.
Dzieciństwo spędził w Stanisławowie, gdzie zaczął chodzić do szkoły,
potem rodzina zamieszkała w Stryju, a wreszcie w małej wiosce koło
Wygody – Mizuniu Starym. Tam przeżył wojnę, wywózki całych rodzin na
wschód, ucieczki do lasu nocą, zabójstwa sąsiadów między sobą. Niemcy
zmusili chłopca do pracy w tartaku, wreszcie wywieźli go do Niemiec skąd
uciekł w swoje strony. Wreszcie całą rodzinę przesiedlono do Polski.
Znalazł się w Katowicach, ale całe życie tęsknił za krajem swojego
dzieciństwa. Pewnie dlatego odrzucał później intratne propozycje
pozostania na zachodzie – nie chciał drugi raz stracić Ojczyzny. W
Katowicach uczył się w liceum Mickiewicza, a swoją karierę zaczął od…
boksu. Walczył w wadze średniej, a trenował go sam Szydło. W 1949r.
ożenił się z mistrzynią Polski w jeździe figurowej na lodzie – Stefanią
Kalusówną. Miał z nią dwoje dzieci. Cały czas próbował śpiewać, ale mimo
że czasami już koncertował, nie mógł się wyrwać na szersze wody.
Wreszcie starszy kolega załatwia mu przesłuchanie w radiu i oto 30 marca
1954r. Janusz Gniatkowski nagrał swój pierwszy przebój pt. ‘’Spokojnej
nocy ‘’. Jego popularność wybuchła natychmiast, a w ciągu najbliższych
lat nagrał około 10 przebojów rocznie. Najpierw z sekstetem Waldemara
Kazaneckiego, potem z orkiestrami Haralda, Cajmera, Turewicza, Maxa
Gregera i Guntera Gollasza.
Na przełomie lat 50 i 60 komponowali dla niego najlepsi polscy
kompozytorzy: Karasiński, Szpilman, Klimczuk, Wiernik, Piętowski i
Żyliński. Jednocześnie wraz z Zylską i Janem Dankiem tworzy
najpopularniejszy zespół estradowy tamtych lat „Spotkamy się za
rok’’.Objechali Polskę lansując przebój za przebojem. Sto tysięcy ludzi
na koncercie w Bydgoszczy, 150 tys. na Wałach Chrobrego w Szczecinie. To
o tych czasach mówił potem Kydryński, że popularność Janusza
Gniatkowskiego można porównać z popularnością Beatlesów. Gniatkowski
niósł w swoich piosenkach powiew zachodu, w odciętej od świata Polsce,
lansował piosenkę francuską, włoską, niemiecką, amerykańską. Był
uwielbiany przez fanów, wtedy zyskał sobie miano – ‘’bożyszcze kobiet’’.
Charakteryzował go niepowtarzalny urok osobisty, elegancja i
fascynująca osobowość estradowa. No i ten głos, wyjątkowy, ciepły o
dużej skali i sile, i przepięknej barwie, który później wielu wykonawców
starało się naśladować. Za granicę: Węgry, Jugosławia, ZSRR, Rumunia,
Czechosłowacja, Niemcy wyjeżdżał z zespołami jazzowymi Skowrońskiego czy
Wiekarego. Wciąż rosnąca, wymykająca się z pod kontroli, popularność
Janusza Gniatkowskiego niepokoiła decydentów. Postanowiono ukrócić tę
karierę rozwijającą się na sposób zachodni. Zaczęło więc odcinać
Gniatkowskiemu drogi – najpierw do telewizji potem firm fonograficznych,
wreszcie do radia.
Na przełomie lat 60 i 70-tych odebrano mu na kilka lat paszport,
uniemożliwiając koncerty zagraniczne. Bronił się przed zapomnieniem
nagrywając prywatnie w lokalnych rozgłośniach radiowych w Kielcach,
Zielonej Górze, Białymstoku czy Rzeszowie z zespołami, z którymi
aktualnie był na trasie koncertowej. Z tych piosenek na początku lat
70-tych powstała płyta ‘’Podróż do gwiazd ‘’ wydana nie w Polsce, tylko w
USA. Tutaj nagrania te weszły dopiero 30 lat później z okazji 50-lecia
pracy artystycznej Janusza Gniatkowskiego na płycie ‘’Melodie miłości’’.
Pod koniec lat 70-tych „Apasjonata” niespodziewanie zaczęła wygrywać w
plebiscycie na przebój 35-lecia. Wtedy zaproszono go na Festiwal Opolski
w 1979r. i wznowiono na płycie długogrającej jego stare nagrania. Ale
nagranie nowych piosenek wciąż było zakazane. Za to publiczność stale
przychodziła na jego koncerty. Wyjeżdżał na tournee do Niemiec,
Czechosłowacji, ZSRR, Austrii, Danii i USA, a kiedy wracał, tu ciągle
czekała na niego jego wierna publiczność. W 1966r. na jednej z
zagranicznych tras koncertowych poznał młodziutką piosenkarkę rodem z
STS-u Krystynę Maciejewską. Połączyła ich wielka miłość z tych na dobre i
na złe i odtąd śpiewali już razem. Razem na estradzie do feralnego
1991r. Razem zostali odznaczeni na koncertach w USA
Medalem 200-lecia Stanów Zjednoczonych. W latach 70-tych grali stadiony,
a tuż przed wypadkiem Hale Sportowe. Pojawiali się i znikali
piosenkarze, przemijały muzyczne style i mody, a Gniatkowscy przez
wszystkie lata zapomnienia wciąż grali 200- 350 koncertów rocznie.
Po przewrocie zaczęto go znów dostrzegać. Na zamówienie telewizji nagrał
wraz z żoną wiązankę piosenek lat 40-tych. Szykowali się do wyjazdu na
koncerty po USA i Kanadzie, nagrywali więc płytę w języku ukraińskim i
polskim. Te nagrania ukazały się dopiero z okazji I Festiwalu Piosenek
Janusza Gniatkowskiego na płycie ’’Tyle przeszło lat’’ w 2007r.
W 1989r. znów został zaproszony do Opola. Był w świetnej formie
wokalnej. Brawurowo zaśpiewał wiązankę swoich przebojów. Prasa
zapowiadała comeback. Ponownie wznowiono stare nagrania na dwóch płytach
i kasetach. Pierwszy CD ukazał się już po wypadku, który miał miejsce 2
lutego 1991r. w Częstochowie. Dwa lata spędził w szpitalach. Stracił
pamięć, poczucie własnej tożsamości, zdolność poruszania się. Z
3-oktawowego głosu zostały 2 tony, a tracheotomia zniszczyła gardło. Z
życia zostały strzępy obrazów. Z roli gwiazdy spadł do roli pariasa, na
samo dno ludzkiej nędzy- całkowitego uzależnienia od innych. Wiele lat
spędził w izolacji od świata usiłując pozbierać się fizycznie i
psychicznie. Dzięki determinacji żony uczył się wszystkiego na nowo,
nawet tego że jest Januszem Gniatkowskim. Dzięki pomocy rodziny i
przyjaciół uczył się znów chodzić, mówić, śpiewać. Kilka razy odwiedziła
go w Poraju telewizja. Wiele razy dziennikarze z różnych stron kraju.
Zaczęto porównywać go do największych piosenkarzy świata, pisano o nim
Wielki Gniady, Boski Gniatkowski, Valentino polskiej piosenki. Jego
instynkt estradowy porównywano z instynktem Presleya. Stale mówili o nim
Danuta Żelechowska i Jan Zagozda w audycji ‘’Wspomnienia pisane
dźwiękiem’’ . Żona zastępowała go w studiu radiowym, na kilku
wielogodzinnych audycjach poświęconych fenomenowi Gniatkowskiego, a
słuchacze dzwonili z całej Europy. Został odznaczony Krzyżem
Kawalerskim, otrzymał nagrodę Wojewody Częstochowskiego oraz nagrodę
Gwiazd Polskiej Estrady ‘’Prometeusz’’. Już wcześniej został Honorowym
Obywatelem Opola.
Przyjaciele – artyści wsparli go gdy obchodził w Poraju 75 urodziny. Potem byli przy nim, gdy Miasto Częstochowa urządziło mu 50-lecie pracy zawodowej. I ostatnio na Festiwalu, również…
Motto I Festiwalu Piosenek Janusza Gniatkowskiego brzmiało
’’Nie zapominajmy’’. I oto okazało się, że naprawdę nie zapomnieli.
Starzy i młodzi. Przyszły tłumy. Znowu przyszli, chociaż minęło tyle
lat. Zaraz potem powstało Stowarzyszenie Miłośników Twórczości Janusza
Gniatkowskiego „APASJONATA”.
W niedzielę, 24 lipca 2011 r. Janusz Gniatkowski zmarł nagle w swoim domu w Poraju.
FOT. ARCH.